Test – Suzuki Swift 1,2 z pakietem Aero

Tym razem dostanę Swifta że tak powiem w wersji cywilnej. Pojemność 1245 cm³ nie budzi tak dużych emocji, ale 94 KM daje do myślenia..
Czy będzie mu bliżej do małego wariata, czy do wozidełka z punktu A do punktu B ?
Zacząłem od przygotowania teoretycznego, czyli sprawdzenia co to jest pakiet Aero.
Sam pakiet przypisany jest do wersji Premium, która już jest dość bogato wyposażona, więc co dołożono w Aero?

– spoiler na dachu

Obraz 047a

– czerwona nitka na kierownicy
– taka sama nitka na mieszku dźwigni zmiany biegów

Obraz 054aObraz 055a

– tempomat sterowany z kierownicy

Nie są to jakieś wielkie zmiany, ale też i nie kosztują wiele, cały pakiet Aero to 1500 zł.
¾ pakietu to dodatki wpływające na estetykę, czy ładne to rzecz gustu. Mnie ten model przypadł do gustu od pierwszego wejrzenia. Ładna zwarta sylwetka.

Obraz 021a

Zwężająca się ku tyłowi powierzchnia  bocznych szyb nadaje autu charakteru, mnie kojarzy się z drapieżnikiem.

Obraz 091aObraz 023a

Lotka z pakietu jak najbardziej pasuje.

Dobrze, że projektanci nie ulegli modzie na funkcjonalność za wszelką cenę, bo potem wychodzą koszmarki jak poskładane z kilku różnych modeli.

Obraz 019a

Owszem, mogłoby być kilka litrów bagażnika więcej ,

Obraz 085a

trochę więcej miejsca dla pasażera na tylniej kanapie, ale przecież to ma być auto kompaktowe, a nie rodzinne kombi.
Kluczyki w dłoń i do auta. Otwieranie z pilota w kluczyku.
Pierwsze wrażenie pozytywne, ja po prostu  lubię takie stonowane barwy, czerń, szarość, granat, bez krzykliwych barwnych, wzorzystej tapicerki w kwiatki  czy pstrokatych dodatków które mają kojarzyć się z młodością. Zdecydowanie wolę subtelne wykończenie takie jak ta czerwona nitka na kierownicy. Szkoda że w tej wersji zabrakło przycisku „START” do uruchomienia samochodu, idealnie pasowałby tu z czerwonym podświetleniem.

Obraz 087a

Reszta osprzętu jest na swoim miejscu.
Środek deski zajmuje radio z odtwarzaczem CD. Duży błyszczący panel wyświetlacza wprowadza ożywienie w spokojne wnętrze.
MP3 czyta, wejście na USB i sterowanie z kierownicy, czyli jest co trzeba.. Niestety znów mało gniazdek do podłączenia dodatkowych urządzeń. Skoro nie ma fabrycznej nawigacji to trzeba włączyć swoją, a gdzie CB, kamerka?
Jak już jestem przy minusach, to brakuje mi konsoli pomiędzy przednimi siedzeniami, niby jest, ale jakaś taka mało funkcjonalna, dwie małe kuwetki na drobiazgi nie zachwycają. Przydałby się przynajmniej podłokietnik ze schowkiem.

Miasto. Przekręcam kluczyk, sprawdzam czy działa automatyczne włączanie świateł i w drogę.
94 kuce robi swoje, auto żywo reaguje na dodanie gazu, nie ma wprawdzie takiego odejścia jak „Sport”, ale to co jest wystarcza do sprawnego poruszania się, powiedziałbym że jest jeszcze zapas mocy.
Zawieszenie jest dość twardo zestrojone, w „Sporcie” było to plusem, tu już niekoniecznie.
Dziurawe i nierówne ulice dają znać o sobie. Nie jest to specjalnie uciążliwe i dość szybko przestało przeszkadzać.
Auto prowadzi się pewnie, małe gabaryty w mieście to duża zaleta. Ciasne zakręty czy manewry parkingowe nie są problemem. Pamiętać tylko trzeba o spojlerze pod zderzakiem, krawężniki bywają wysokie.
W mieście jeśli chcemy jechać dynamicznie to skrzynia biegów ma co robić. Częste zmiany biegów proszą się o precyzyjną skrzynię. Działa poprawnie, ale „6” w Sprocie lepiej mi pasowała. Tu miałem wrażenie jakby jeszcze nie do końca było wszystko ułożone. Przebieg auta 5000 km może jeszcze się ułoży.
Spalanie. Pierwsza miejska część testu liczyła tylko 75 kilometrów. Nie jest to dużo, ale jakieś wyobrażenie o spalaniu mam. Komputer wskazał średnie spalanie na poziomie 6,6 litra. Uwzględniając wizytę na zaśnieżonym placu w celu sprawdzenia trakcji to całkiem dobry wynik. (wg producenta 6,1L/100km)

Autostrada. Nie jest to moja ulubiona droga, ale ma swoje plusy, pozwala szybko przemieszczać się na większe odległości..
Pogoda sprzyja, temperatura około zera i z nieba już nic nie pada, jedynie spod kół samochodów chlapie błoto z solą. Kilka kilometrów i samochód pokryty jest białoszarym nalotem. Tym razem nie zdążyłem zrobić fotek czystego auta.
Swift trochę koni ma  pod maską, więc szybko rozpędza się do prędkości autostradowych.
140 km/h plus tolerancja nie stanowi problemu. Gorzej ze spalaniem bo w takich warunkach mocno idzie do górę. Wskaźnik chwilowego zużycia paliwa rzadko kiedy schodzi poniżej dwucyfrowych wartości. Jest dobrze, ale na piątce brakuje elastyczności, reakcja na gaz nie jest już tak żywiołowa jakby się chciało.
Jadąc nieco wolniej spalanie jest dużo mniejsze. Na 200 kilometrowej trasie mnie wyszło
7,0 l/100 km. Trochę dużo, ale nie zawsze było 120-130 na prędkościomierzu, chociaż w zakresie tych prędkości jazda najbardziej mi odpowiadała. Hałas nie był dokuczliwy, a jazda nie wymagała dużej koncentracji uwagi, takie relaksowe toczenie się z przyzwoitą prędkością.
Możne być jeszcze większy komfort, wystarczy włączyć tempomat. Wyczuwalny jest tylko moment załączenia, dalej praca automatu jest już niezauważalna, żadnego szarpania czy mulenia. Taki spokój, że można by iść na kawę. Ten dodatek z pakietu Aero sprawdził się tu doskonale.
Z ciekawostek to prędkościomierz zawyża wskazania, przy wyższych prędkościach nawet o 10 kilometrów.
Dla odmiany mam jakieś takie przekonanie graniczące z pewnością że zaniżono prędkość maksymalną. 165 km/h to nie jest wszystko co to autko potrafi.

Trasa. To jest to co lubię, zawsze coś się dzieje, jeśli nie na drodze to obok. Tempomat na  lokalnych drogach się nie przyda, za to dobre hamulce z pewnością. Niespodziewane  spotkaniu z sarenką, potwierdziło ich dobrą skuteczność i nie doszło do bezpośredniego kontaktu.
Oprócz hamulców są też inne mocne strony Swifta. Dobre trzymanie się drogi, zwrotność, przyśpieszenie.
Tu nie rozwija się zawrotnych prędkości, więc przy wyprzedzaniu zazwyczaj wystarczy dodać gazu. Jeśli zachodzi potrzeba bardziej zdecydowanego działania, redukcja biegu rozwiązuje sprawę.
Zawieszenie też dobrze się spisuje. Dziury czy koleiny nie są zbyt uciążliwe, chyba że trafi się wyjątkowa sztuka, wtedy daje się odczuć że nie jest to kanapa na kołach. Są jeszcze drogi gruntowe, którymi przejechać przejedzie, ale wymaga to już  zwiększonej uwagi. Nawet niepozorny dla Grand Vitary  błotny podjazd potrafi sprawić kłopot. No cóż terenówka to nie jest, więc z tej części testu zdawać nie musi.

Obraz 049a

Auto jest przewidywalne, precyzyjne, nawet na ośnieżonej drodze ma się je pod kontrolą.
Spalanie 5,5 litra to przyzwoity wynik, wprawdzie daleko do podanych przez producenta
4,4 l/100km w jeździe pozamiejskiej, ale jak na warunki zimowe i w miarę dynamiczną jazdę to nie ma co narzekać.
Jednak te 4,4 litra nie dawało mi spokoju, więc postanowiłem pobawić się w oszczędzanie.
Bez zbędnego hamowania i przyśpieszania. Prędkość zgodnie z przepisami, w mieście 50, na trasie 90 lub tyle co znaki pokazują. Początkowo męcząca zabawa, później zaczęło mi się to podobać, noga z gazu na widok znaku, tak aby dotoczyć się z właściwą prędkością i nie hamować. Idzie całkiem dobrze, przez chwilę średnie spalanie według komputera wyszło 4,5 litra, niestety większe wzniesienie i zmiana na wyświetlaczu. Coś około 100 kilometrów to dość miarodajny dystans, od wielu kilometrów nic się nie zmienia. Spalanie 4,7 litra.
Kolejne kilometry jadę „normalnie”, bez szaleństw, ale i bez przejmowania się spalaniem podczas dodawania gazu. Może nie jadę dużo szybciej, ale subiektywne wrażenie jest takie, jakbym śmigał bolidem F1. Po stu kilometrach kontrola spalania i wynik 5,2 l/100km.
Czy warto męczyć się dla pół litra benzyny, raczej nie,

Podsumowanie. Jeżeli zaakceptujemy gabaryty auta, czyli że nie jest to rodzinne kombi, bagażówka czy terenówka, to Swift jest bardzo udaną konstrukcją prawie do wszystkiego. Wszystko jest dobrze, dokąd nie pojawi się duży pies lub rower do przewiezienia

Obraz 089a

Złożenie siedzeń nie wiele pomoże, na pocieszenie to większość małych samochodów ma problem z takimi pasażerami. Bardziej typowe przedmioty powinny się zmieścić,
Na co dzień do pracy, na zakupy jak najbardziej mi pasuje, w trasie też się sprawdził, nawet na dłuższej trasie nie czuje się zmęczenia.
Pozostaje jeszcze sprawa kosztów, na nówkę trzeba przeznaczyć około 50 tyśięcy

 

Jedna myśl w temacie “Test – Suzuki Swift 1,2 z pakietem Aero”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *